Dziecięca wyobraźnia nie zna granic. Dzięki marzeniom, wyobrażeniom i poruszaniu się po świecie fantazji rozwijają się umysł i inteligencja emocjonalna dziecka.
Wymyślony przyjaciel dziecka może być osobą, ale także zwierzakiem, lalką bądź misiem. W każdym wypadku spełnia tę samą rolę: jest powiernikiem i towarzyszem zabaw dziecka, a przyjaźń z nim wspomaga dziecięcy rozwój. Czy powinniśmy się martwić, gdy dziecko ma wyimaginowanego przyjaciela?
Przyjaciel, którego nie ma
Kiedy Kamilek, 5-letni synek Uli, pewnego dnia po powrocie z przedszkola zaczął opowiadać rodzicom o Bartku, swoim nowym przyjacielu, nie podejrzewali nawet, że jest w tym coś niezwykłego. Chłopiec spędzał w przedszkolu kilka godzin dziennie, nic dziwnego, że zaprzyjaźnił się z dziećmi i opowiada o nowych znajomościach. – Zaniepokoiliśmy się dopiero po kilku tygodniach, gdy synek powiedział nam, że rozmawiał z Bartkiem przed snem i chłopiec podsunął mu pomysł, by całą rodziną pojechali na piknik. „Jak to wieczorem? – pytaliśmy. – Przecież wczoraj była sobota, nie byłeś w przedszkolu, musiało ci się coś pomylić”. „Nie, nie, przecież śpimy w jednym łóżeczku!” – oznajmił nam synek. Osłupieliśmy ze zdumienia. Po krótkiej rozmowie, gdy we mnie narastała panika, mąż zorientował się, że nasz synek mówi chyba o wymyślonej osobie i trochę odetchnęliśmy, ale przez długi czas czułam się nieswojo, gdy Kamilek mówił o Bartku. Co najmniej jakby był jakimś duchem czy coś – opowiada Ula.
Rozwojowa relacja
Przejście do porządku dziennego w sytuacji, gdy w rodzinie pojawia się nowy „członek” dla skonsternowanych rodziców może być rzeczywiście niełatwe. Jak jednak przekonują eksperci, takie zachowanie dziecka jest nie tylko normalne, ale nawet pożądane z punktu widzenia jego rozwoju umysłowego.
Maluch bawiący się i rozmawiający z niewidzialnym przyjacielem zdobywa sprawnie kompetencje, których nabycie kosztuje zazwyczaj więcej czasu i wysiłku. Jego pracująca na wysokich obrotach wyobraźnia wspomaga pamięć, kreatywność i rozwój intelektualny, ale „pracuje” także na proces nabywania cech społecznych. Zwierzając się przyjacielowi i dyskutując z nim na różne tematy dziecko uczy się, jak prowadzić dialog (wzbogaca przy tym swoje słownictwo). Ważne jest także – co podkreślają specjaliści – to, że maluch występuje tu niejako w dwóch rolach: jako on i jako przyjaciel, musi więc kreować różne punkty widzenia. Opowiadając o swoich uczuciach jednocześnie na nie reaguje, co wzmacnia jego zdolność odczuwania empatii i – przy okazji – pomaga rozładować emocje, szczególnie te negatywne. Większość rodziców nie zdaje sobie sprawy, że z takiej wymyślonej przyjaźni ich dziecko może wynieść tyle korzyści.

Naturalnie, że w porządku
Zalety posiadania wyimaginowanego przyjaciela nie są jednak powodem, dla którego rodzice powinno zachęcać potomka do znalezienia takiej osoby. Każda taka sytuacja powinna wychodzić od dziecka, wynikać z jego wyobraźni i służyć jego potrzebom. Jeżeli maluch nie wymyślił sobie przyjaciela, wcale nie oznacza przecież, że jego rozwój umysłowy i emocjonalny będzie wolniejszy. Wszystkie te zdolności zdobędzie prędzej czy później w naturalnych warunkach społecznych, nawiązując więzi z rówieśnikami i występując jako jedna ze stron wielu sytuacji komunikacyjnych na polu rodzinnym i towarzyskim.
Czujność to podstawa
Podczas kibicowania dziecku w nabywaniu nowych kompetencji nie można jednak zatracić podstawowych obowiązków rodzicielskich, m.in. czujności. Obserwacja zachowania dziecka, zajmującego się swoim niewidzialnym przyjacielem, jest szczególnie istotna, gdy dziecko zamyka się w swoim świecie i nikogo do niego nie dopuszcza, stając się grymaśnym, a nawet agresywnym.
Warto wówczas zainteresować się postępami dziecka w grupie rówieśniczej – czy ma kolegów lub koleżanki, czy nie stroni od innych dzieci, czy nie izoluje się od innych, stawiając na zabawę w pojedynkę. Takie objawy mogą niepokoić i powinny być skonsultowane ze specjalistą. Jeśli jednak nie dzieje się nic niepokojącego, warto wykorzystać ten czas do obserwowania dziecka pod kątem poznawania jego osobowości, myśli, uczuć i potrzeb, którymi dzieli się ze swoim powiernikiem.
To mija
Bartek – wymyślony przyjaciel Kamila – przepadł jak kamień w wodę, gdy chłopiec wrócił od dziadków, z wakacji spędzonych na wsi. – Synek po prostu przestał o nim mówić, tak jakby nigdy nie istniał. My nie dopytywaliśmy, bo stwierdziliśmy, że tak jest lepiej, a poza tym gdy Kamilek będzie chciał mówić, to powie, co się stało. Chociaż podejrzewam, że po prostu z nadmiaru wrażeń i przygód zwyczajnie o nim zapomniał – twierdzi Ula. Potwierdzają to psychologowie, tłumacząc, że wymyślony przyjaciel – bez względu na to, czy jest nim osoba, zwierzę czy maskotka – to pewien etap w życiu dziecka, ustępujący nowościom, zmianom i wyzwaniom, które maluch pochłania z dziecięcą energią i radością.