Wiele matek przyznaje, że jest rozczarowanych macierzyństwem i żałuje decyzji i posiadaniu dziecka. Czy naprawdę można żałować decyzji o macierzyństwie?
Nie wzruszają cię biegające wokół brzdące? Już sam widok placu zabaw przyprawia cię o zawrót głowy, a wizja spaceru z wózkiem o mdłości? Poważnie się zastanów, bo jeśli zostaniesz matką – możesz zwyczajnie żałować.
Czy można żałować decyzji o macierzyństwie?
Większość matek powie zapewne, że nie. No bo jak to, żałować bycia matką? Przecież to najpiękniejsze, co może się kobiecie przytrafić! Ale wystarczy wpisać w Google hasło: żałuję rodzicielstwa, by zrozumieć, że jest inaczej. Że kobiet rozczarowanych macierzyństwem nie brakuje, a skala tego zjawiska naprawdę może zaskoczyć. Czy mieszkają wyłącznie w sieci? Nie, żyją obok nas. Spotykamy je na co dzień i być może podziwiamy – za dobrą organizację, balans miedzy życiem zawodowym i rodzinnym czy zdrowe podejście do dziecka. Bo o tym, że macierzyństwo nie cieszy, po prostu się nie mówi.
Dlaczego? Bo tak nie wypada. Bo macierzyństwo to cudowne doświadczenie, niesamowita przygoda, no po prostu słowem bajka rodem z książek Andersena. Śledząc internetowe profile spełnionych w macierzyństwie znanych czy mniej znanych mam, tworzymy sobie w głowach wizję idealnego macierzyństwa. Właśnie tego, które cieszy, daje radość, satysfakcję i spełnienie. Bo choć może nie zawsze jest różowo, to uśmiech dziecka wynagradza wszelkie trudy. I mimo, że z wyczerpania obowiązkami i monotonią kolejny dzień zasypiamy bez kolacji i kąpieli, z naszych ust nie znika uśmiech – w końcu jesteśmy matkami.
Rola mamy nie jest dla mnie
Czy aby na pewno? Bo z internetowych forów i społeczności zrzeszających sfrustrowane matki wynika, że dziecięcy uśmiech nie zawsze ma równie magiczną moc. Zasypiają rozgoryczone, przytłoczone codziennością, pełne zniechęcenia i brakiem nadziei na lepsze jutro. Dlaczego? Bo rodzicem zostaje się już na zawsze. Bo z tej roli nie można się wypisać, oddać scenariusza i podziękować słowami: To nie dla mnie, znajdźcie inną. A gdyby tak było można …?
O tym, że macierzyństwo nie cieszy, po prostu się nie mówi. Dlaczego? Bo tak nie wypada
No właśnie – gdyby było można to co? Oddałyby ten scenariusz? Razem z dzieckiem? Kim one muszą być, żeby nienawidzić człowieka, któremu same dały życie?! To wcale nie jest tak. Wystarczy przejrzeć kilka postów czy wczytać się w dyskusje prowadzone przez ukryte pod pseudonimami mamy, by zrozumieć, w czym tkwi istota problemu. To nie tak, że one nie lubią swoich dzieci. Lubią. W większości kochają. One nie lubią roli, w jaką musiały/zdecydowały się wejść. I jeśli faktycznie weszły w nią dobrowolnie – zdecydowały się na dziecko świadomie, często także nie lubią samych siebie. Za to, że zrezygnowały z życia, które dawało im spełnienie i satysfakcję na korzyść tego, w którym się nie odnajdują.
Bo macierzyństwo nie jest dla wszystkich
Mimo, że społeczeństwo usilnie próbuje nas przekonać do tego, że jest inaczej. Że bycie matką to – prędzej czy później – główny cel życiowy każdej kobiety. Osobom bezdzietnym z wyboru po prostu się nie wierzy (na pewno mają problem!) albo traktuje się je lekceważąco: kiedyś zrozumieją, tylko żeby nie było za późno. No bo jak to na własne życzenie nie mieć potomstwa? Przecież kobiety zostały do macierzyństwa stworzone i każda w roli matki się odnajdzie – nawet jeśli jej samej wydaje się inaczej.
Bo rodzicem zostaje się już na zawsze. Bo z tej roli nie można się wypisać, oddać scenariusza i podziękować słowami: To nie dla mnie, znajdźcie inną
Oczywiście tak się zdarza. Wiele kobiet z zaskoczeniem zauważa, że bycie matką daje im niesamowitą radość, mimo że kiedyś zupełnie nie widziały się w tej roli. Ale niemała grupa kobiet nadal się w niej nie widzi – mimo, że praktykuje ją od lat. Czują, że robią coś, w czym nie są (i nie chcą być!) dobre. Macierzyństwo ich nie realizuje, nie nadaje ich życiu sensu. Wręcz przeciwnie – obniża ich poczucie własnej wartości, podkopuje pewność siebie. Bo może zdecydowały się na nie za wcześnie? Bo może mają poczucie, że coś straciły? Bo może wcale nie były pewne, że macierzyństwo jest dla nich, ale uległy wszechobecnej presji? Czują się sfrustrowane i rozczarowane. Nie – podkreślmy raz jeszcze – nie dzieckiem. Rozczarowane sobą w roli matki.
Nie namawiaj jej na dziecko. Ona może tego żałować
Granie roli, w której nie czujemy się dobrze nie przynosi satysfakcji. Nawet jeśli widzowie biją brawa, chwalą i mówią, że jest super, my wiemy, że nie jest. I nie zmieni tego poczucia nawet najwyższa gaża. Nie pomoże 500 czy 12 tysięcy. Bo choć może za poprzednią płacili mniej, była łatwiejsza. Przyjemniejsza. Bardziej zgodna z naszymi wartościami. Bo w tamtej czułyśmy się bardziej sobą.
I to wcale nie znaczy, że nie lubimy „aktora”, z którym przyszło nam grać. Możemy go nawet pokochać, ale poczucie, że zaprzepaściłyśmy szansę pozostanie już na zawsze. Nie wmawiajmy nikomu, że bycie matką to najlepsze, co może kobietę w życiu spotkać, bo każda z nas ma inne priorytety i czego innego od tego życia oczekuje.