Różne rodziny mają różne doświadczenia ze żłobkiem. Ciężko powiedzieć, że posłanie tam dziecka będzie zawsze i dla każdego dobrą decyzją lub złą decyzją. Od czego to zależy?
Idea posyłania dzieci do żłobka ma swoich zwolenników i przeciwników. Jedni uważają, że to całkiem normalne i dobre dla dziecka, inni – wręcz odwrotnie. Niektórych z kolei do podjęcia decyzji o wysłaniu pociechy do żłobka zmusza sytuacja, nie mają większego wyboru. Czy można jednoznacznie stwierdzić, że żłobek jest dobry lub zły?
Jak to jest z tym żłobkiem?
Różne rodziny mają bardzo różne doświadczenia ze żłobkiem. Ciężko powiedzieć, że posłanie tam dziecka będzie zawsze i dla każdego dobrą decyzją lub złą decyzją. Wszystko zależy od sytuacji, temperamentu i charakteru dziecka oraz tego, jak zorganizujemy swoje i maluszkowe życie kiedy urlop macierzyński dobiegnie końca. Liczy się także w jakim wieku będzie maluch idąc po raz pierwszy do żłobka.
Wielu rodziców staje przed dylematem – urlop wychowawczy, opiekunka, żłobek? Przedstawiamy cztery różne kobiety, cztery różne sytuacje i punkty widzenia odnośnie żłobka.

ZA – Patrycja
Patrycja bardzo chciała wrócić do pracy po urlopie macierzyńskim, nigdy nie chciała porzucać kariery na dobre, nie przeszło jej to nawet przez myśl. Ponieważ nie mogli sobie pozwolić na wynajęcie niani, a opieka babci też nie wchodziła w grę, zdecydowali się na posłanie synka do żłobka. Poszedł tam zaraz po ukończeniu pierwszego roku życia.
– Na początku kilka dni chodził tam ze mną, żeby w ogóle poznać to zupełnie nowe miejsce, potem zostawał na chwilę sam, na godzinę-dwie i tak krok po kroku się zaaklimatyzował. Oczywiście nie obyło się bez płaczu, ale ogólnie uważam, że przebiegło to dość sprawnie – wspomina Patrycja. Młoda mama wie, że malec ciągle bardzo jej potrzebuje, więc po pracy spędza z nim każdą wolną chwilę. Czasem zdarza się, że tata kończy pracę wcześniej, albo babcia ma czas i wtedy odbierają go ze żłobka szybciej. W przypadku Patrycji i jej sytuacji ten model się sprawdził i obydwoje z mężem są zadowoleni.
Na początku kilka dni chodził tam ze mną, żeby w ogóle poznać to zupełnie nowe miejsce, potem zostawał na chwilę sam, na godzinę-dwie i tak krok po kroku się zaaklimatyzował. Oczywiście nie obyło się bez płaczu, ale ogólnie uważam, że przebiegło to dość sprawnie

PRZECIW – Ola
Ola jest zwolenniczką teorii, że żłobek nie wpływa pozytywnie na rozwój dziecka i że maluch najlepiej rozwija się będąc blisko rodziny i osób dla niego ważnych przez pierwsze trzy lata życia. Dlatego nie miała żadnych wątpliwości co do tego, że jej dziecko tam nie pójdzie. Zorganizowała opiekę nad nim w inny sposób – najpierw została z malcem tak długo, jak tylko mogła w domu, a następnie skróciła swoje godziny w pracy, aby móc dłużej być przy dziecku. Kiedy maluch nie jest z nią ani z jej mężem, zajmuje się nim jedna lub druga babcia.
– Ciężko powiedzieć co by było gdybym nie miała na miejscu mamy i teściowej. Chyba musiałabym porzucić pracę na kilka lat i sama zajmować się małym, bo nie uznaję ani żłobka ani opiekunki, która też jest przecież obcą osobą – tłumaczy. Ola planuje posłanie syna do przedszkola, ale dopiero wtedy, kiedy miną pierwsze trzy kluczowe lata jego życia i będzie nieco starszy.
ZA – Agnieszka
Agnieszka nie miała tego luksusu co Ola. Rodzina, zarówno jej, jak i jej męża, mieszka daleko. Posłała dziecko do żłobka kiedy miało nieco mniej niż rok i wróciła do pracy. Uważa, że trafiła na dobry żłobek, jedyne, co ją martwi to częste choroby córeczki. – Mała, kiedy poszła do żłobka zaczęła częściej przynosić stamtąd różne choróbska. Potem wiadomo – co najmniej kilka dni wyjętych z życia i dla niej i dla mnie albo dla męża. W pewnym momencie poważnie rozważałam wzięcie jej ze żłobka i wynajęcie opiekunki. Na szczęście potem to wyhamowało i teraz, odpukać, jest mniej więcej w porządku.
Mała, kiedy poszła do żłobka zaczęła częściej przynosić stamtąd różne choróbska. Potem wiadomo – co najmniej kilka dni wyjętych z życia i dla niej i dla mnie albo dla męża.

PRZECIW – Paulina
Paulina z kolei zdecydowała się na opiekunkę. To był dla niej jedyny słuszny wybór. Niestety, sama wychowuje dziecko i dlatego musiała dokonać wyboru, który umożliwiłby jej najlepsze połączenie pracy z opieką. Rozważała żłobek, nawet zapisała do niego syna, ale zmieniła zdanie ze względu na, jak sama mówi, większą wygodę. Przyznaje, że bała się żłobka, bo nie mogłaby sobie pozwolić na częste pozostawanie w domu z chorym dzieckiem.
Ani czarne, ani białe
Jak widać, każda z czterech sytuacji jest kompletnie inna. Inne podejście, inne okoliczności życiowe, inne nastawienie… To, czy żłobek okaże się dobrym czy złym wyjściem zależy od wielu czynników. Ważne jest także to, jaką placówkę wybierzemy bo, co oczywiste, istnieją gorsze i lepsze. Ważne, aby wybór był przemyślany i rozsądny.