Zatwierdzono pierwszy lek na depresję poporodową

Na depresję nie tylko trzeba uważać. Depresję należy leczyć. Nareszcie mamy czym. Czy aby na pewno?

różowe tabletki leki na depresję


Podziel się na


Depresja poporodowa nie jest wytworem „naszych czasów”. Istniała od zawsze, ale dopiero od niedawna nauczono się ją diagnozować. Jeszcze później matki przyznały sobie „prawo” do cierpienia na tę chorobę. Według ostrożnych szacunków schorzenie dotykać może nawet 30% kobiet po porodzie.

Depresja wychodzi z ukrycia

Depresja poporodowa to zjawisko coraz powszechniejsze – nie dlatego, że choruje na nią coraz większa liczba matek, ale dlatego, że coraz większa liczba matek umie przyznać się do choroby i pozwala sobie pomóc. Jeszcze do niedawna o depresji po porodzie mówiło się mało. Zbyt mało, by ktoś pokusił się o opracowanie leków, które pozwolą świeżo upieczonym matkom przejść przez ten wyjątkowo trudny okres nieco łagodniej.

Jak leczono kobiety? Powszechnie stosowanymi antydepresantami. Lekami, które przeznaczone są dla szerokiej grupy pacjentów, zmagających się z różnego kalibru problemami i z pewnością nie są dostosowane do zmian hormonalnych, na jakie narażone są kobiety w okresie ciąży oraz po porodzie. I prawdopodobnie – nadal tak będzie.

pomarańczowe tabletki wysypane na stole

Lek na depresję poporodową?

W ostatnim czasie media obiegła informacja o wynalezieniu leku na depresję poporodową. To prawda – taki specyfik zatwierdziła właśnie Amerykańska Agencja ds. Żywności i Leków. To Breksanolon – lek na bazie breksanolu, który jest syntetyczną formą allopregnalonu, pochodnej progesteronu. Jako że dedykowany jest właśnie pacjentkom po przebytej ciąży, może przynieść zdecydowanie lepsze i szybsze efekty niż stosowane do tej pory terapie. Potwierdzają to pierwsze wyniki badań klinicznych – pacjentki deklarowały poprawę samopoczucia już w ciągu 24 godzin od zaaplikowania leku.

Lek nie będzie jednak dostępny w aptekach. Otrzymać go będzie można wyłącznie na zlecenie i receptę lekarza. I to niestety nie wszystkie ograniczenia. Preparat wymaga infuzji dożylnej przez około 60 godzin, a pacjentka musi być w tym czasie poddana monitoringowi pulsoksymetrycznemu, czyli musi pozostawać w szpitalu. Cena terapii? Za jeden wlew zapłacić trzeba będzie – od 20 do 35 tys. dolarów. A ile wlewów jest koniecznych? Z badań wynika, że pacjentki obserwowały pozytywny efekt terapii przez około 30 dni od podania leku. To podobno długo, ale wymownie sugeruje, że aplikacji będzie trzeba przeprowadzić – co najmniej kilka…