Praktyki spożywania łożyska

Łożysko – narząd spełniający niebywałą rolę podczas ciąży. To przecież ono pozwala oddychać i „jeść” maluszkowi! A czy my możemy go zjeść?

łożysko


Podziel się na


Urodzenie dziecka to nie koniec porodu!

Mimo, że urodzenie dziecka zwykło się powszechnie uważać za finał akcji porodowej, w istocie jest to dopiero jeden z jej etapów. Po przyjściu na świat maleństwa i odcięciu pępowiny, łączącej dziecko z matką, kobieta ma przed sobą jeszcze jedno ważne zadanie – urodzenie łożyska. Narząd ten spełnia ogromną rolę podczas ciąży – to właśnie za jego pośrednictwem maluszek otrzymuje pokarm i tlen, a także oddaje to, czego nie potrzebuje – dwutlenek węgla oraz zbędne produkty przemiany materii.

Kiedy jednak malec opuści już brzuch mamy, łożysko przestaje być potrzebne – kobieta więc musi je wydalić. Poza nim matka wydala także błony płodowe, zaś całość określa się fachowo jako popłód. Po jego wydaleniu należy sprawdzić, czy z wnętrza macicy wydostały się wszystkie fragmenty popłodu. W przeciwnym wypadku konieczne jest tzw. łyżeczkowanie macicy, co pozwala wyeliminować różnego rodzaju powikłania poporodowe.

Łożysko – co się z nim dzieje?

Być może nie wszyscy o tym wiedzą, ale wykorzystywanie łożyska do celów innych niż pierwotne (utrzymywanie płodu przy życiu) nie jest niczym nowym. Po wydaleniu przez matkę narząd zostaje przełożony na tzw. miskę nerkowatą sterylną, a następnie umieszczony w specjalnej lodówce.

Zazwyczaj raz w tygodniu (choć zależy to od konkretnego szpitala) łożyska są oddawane specjalnym firmom, które przekazują je do utylizacji. Nie każde bowiem łożysko może zostać wykorzystane. Wcześniej dokonuje się oceny medycznej narządu – sprawdzenia czy łożysko nie jest stare lub przerośnięte i czy nadaje się do jakiegokolwiek użytku. Jeżeli tak, po specjalnej obróbce może być pomocne np. na oddziale dermatologii jako składnik maści czy kremów leczniczych. Procedura taka raczej nie budzi zastrzeżeń, bowiem wytwarzane preparaty nie są dostępne masowo. Warto jednak zaznaczyć, że pacjentka, która miałaby jakiekolwiek obiekcje co do wykorzystywania jej łożyska, może o tym powiedzieć przed porodem – narząd zostanie wówczas potraktowany jako odpad medyczny i jak zostało wcześniej powiedziane – zutylizowany.

noworodek

Nic nie może się zmarnować…?

Jak się okazuje, fakt wykorzystywania łożyska w dermatologii nie wszystkim wystarcza. Być może dlatego, że w rzeczywistości „właścicielka” nie wie, co dalej dzieje się z jej organem i ewentualne kremy czy odżywki nie trafiają do niej bezpośrednio. Niektóre zagraniczne celebrytki postanowiły więc zbuntować się przeciwko zabieraniu im ich „własności”. Przyznają się, że przyjmują kapsułki ze sproszkowanym narządem. Co im zawdzięczają?

„Łożyskowe” tabletki bądź łożysko w postaci surowej (bo i takie praktyki można spotkać np. w okolicach Australii) ma dodawać energii, poprawiać nastrój, ułatwiać szybki powrót do kondycji po porodzie, stymulować produkcję mleka, a nawet obniżać u młodych mam ryzyko pojawienia się poporodowej depresji. Jak się okazuje, istnieje także rozwiązanie dla tych pań, które przed spożywaniem własnego narządu w czystej postaci mają pewne opory…

„Następnie dodać pół łyżki łożyska…”

Znajdziemy bowiem i takie mamusie, które łożysko osuszają, czyszczą, następnie kroją i wrzucają do… młynka do kawy czy blendera. W takiej sproszkowanej postaci dodają go np. do jogurtu czy kefiru. Powstają nawet specjalne przepisy (np. na spaghetti, lazanię, zupę, gulasz czy pizzę), w których jednym z kluczowych składników jest właśnie – ludzkie łożysko. Cudowne właściwości naszego organizmu w największym stopniu docenia jednak medycyna (i kuchnia…) chińska. Tam osuszony w piecu narząd rozdrabniany jest na proszek i służy jako dodatek do wielu tradycyjnych dań.

Mimo, że niektórych informacje te zapewne szokują, zjawisko w swej istocie nie jest nowe, ma już nawet własną nazwę (placentofagia), a jego badaniem od kilkudziesięciu lat zajmuje się profesor psychologii i neurofizjologii Mark Kristal z University of Buffalo w Stanach Zjednoczonych. Z badań jego wynika, że procedura wcale nie musi być tak niedorzeczna, na jaką wygląda, a spożywanie narządu może mieć korzystne skutki nie tylko dla właścicielek. Potwierdzałoby to zainteresowanie, jakie łożyskiem przejawiają Chińczycy – wierzą oni bowiem, że zjadanie go sprzyja długowieczności, a nawet – znacznie poprawia libido.

Jeść czy nie jeść…?

Trudno jednoznacznie proceder ów ocenić. Teoretycznie ponowne spożywanie tego, co wcześniej było już w naszym organizmie, nie powinno mieć negatywnych skutków dla zdrowia. Skoro jednak naturalnym etapem porodu jest wydalenie owego narządu, najprawdopodobniej nie jest on mamusiom do niczego potrzebny. Chciałoby się powiedzieć – wybór należy do pań. Jednak nie do końca jest to prawdą. Personel medyczny nie praktykuje bowiem oddawania rodzącym ich narządu.

Fakt ten jednak może być argumentem na rzecz tego, że dodatnie właściwości łożyska są jedynie przejściowe. Jeśli zaś chodzi o wykorzystywanie narządu jako składnika kremów czy maści, wymaga ono, co oczywiste, wiedzy i przygotowania medycznego, którego świeżo upieczonym mamusiom najczęściej brakuje…