Rozwód to, ostateczność. Kiedy żadnym sposobem nie można się już porozumieć, a pozostanie razem przyniosłoby więcej szkody niż pożytku.
Rozstanie jest zawsze ciężką decyzją, ale kiedy na świecie są już dzieci – bywa wydarzeniem dramatycznym.
Związek – dynamiczny, nie statyczny
Związek dwojga osób to twór dynamiczny, a nie statyczny. Zmienia się w czasie, tak jak zmieniają się osoby w nim będące – dojrzewają, nabierają nowych doświadczeń, uczą się, zaczynają postrzegać pewne sprawy inaczej niż zwykle. Ciężko oczekiwać, że na jakimkolwiek etapie związku osiągniemy status quo, które już nigdy się nie zmieni. Wręcz przeciwnie – każdy związek ma lepsze i gorsze chwile, przeżywa wzloty i upadki. To normalne, a najważniejsze, by mieć na względzie to, co najważniejsze, czyli więź, która łączy dwójkę kochających się osób.
Nowy etap – nowe trudności
Każdy związek ma swoje etapy. A każdy etap może być jednocześnie ekscytujący i wspaniały, jak i trudny, bo wymaga od nas a to dostosowania się do mieszkania z drugą osobą, a to, w przypadku, gdy na świat przychodzi dziecko, do zmiany trybu życia. Jednak te trudności są najczęściej tylko przejściowe, to ten czas, kiedy trzeba coś zmienić, przyzwyczaić się, czy też, jak to teraz można określić w modny sposób, wyjść poza swoją strefę komfortu. Kiedy w związku pojawia się dziecko, nie da się ukryć, że, przynajmniej na początku, strefa komfortu pozostaje daleko w tyle. To jednak nie oznacza automatycznie rozstania. Dlaczego więc niektóre związki nie radzą sobie i rozpadają się po narodzinach malucha?
Kryzys pierwszego dziecka
Oczywiście nie chodzi o to, że rozpad następuje od razu po pojawienia się dziecka na świecie, ale, że wtedy związek wchodzi w fazę kryzysu, która w efekcie, w najgorszym wypadku, może doprowadzić do rozwodu. Mówi się o kryzysie pierwszego dziecka. Dlaczego? Bo w życiu nagle zmienia się wszystko. Kochankowie stają się rodzicami i muszą przebudować niemalże wszystko – od codziennych przyzwyczajenia po dynamikę w związku.
Kobieta jest skupiona wyłącznie na dziecku, nie ma czasu dla partnera, jest niesamowicie zmęczona więc nawet nie myśli o intymności. Partner może tego nie rozumieć, a sam też najpewniej jest wykończony. Do tego można dodać stres, nerwy (każdy świeżo upieczony rodzic zastanawia się czy aby nie robi czegoś źle), brak czasu dla siebie, rozczarowanie (może ktoś myślał, że to wszystko będzie łatwiejsze) i wiele innych czynników. Taka sytuacja jest całkiem normalna, choć być może nie brzmi zachęcająco. Trzeba jednak pamiętać, że pojawienie się dziecka pociąga za sobą ogromne zmiany i poświęcenia, do których trzeba się przyzwyczaić. Jednak kryzys pierwszego dziecka nie jest tożsamy z rozstaniem!
Dlaczego związki rozpadają się po narodzinach dziecka?
Od kryzysu do rozstania droga jest jeszcze długa. Kryzys musi zabrnąć bardzo daleko, bez chęci poprawy z jednej lub obydwu stron, aby zakończył się rozwodem. Relacje między partnerami pogarszają się, kiedy z wszystkimi przeciwnościami przestają już walczyć razem, przestają się wspierać i być dla siebie oparciem, a zaczynają, do tego wszystkiego, walczyć ze sobą nawzajem.
Jaki to może być scenariusz? Kobieta oskarża mężczyznę, że ten jej nie pomaga, że nic go po powrocie z pracy nie obchodzi nie rozumiejąc, że też jest zmęczony. Mężczyzna twierdzi, że skoro kobieta siedzi w domu, ma „luz”, bo nie wie jakie to trudne. Do tego czuje się odrzucony, ale nie wie jak to powiedzieć. Nie potrafią się porozumieć, skomunikować, porozmawiać. Wkrada się złość, wzajemne pretensje i oskarżenia, nawet wrogość… Partnerzy, który powinni być dla siebie największą pomocą, odwracają się od siebie. Kończy się między nimi intymność, żyją w osobnych światach. Jeśli nie ma chęci, by to przerwać i popracować nad związkiem, wszystko może skończyć się bardzo źle.
Brak umiejętności komunikacji, niechęć do rozmowy, do wyrażania swoich uczuć i emocji, a także, czasem – upartość i zawziętość, absolutna niemożność przyznania się do błędu mogą sprowadzić na manowce. Z pozoru niewinny i, w naszym odczuciu, krótkotrwały kryzys, może się z czasem pogłębić nieodwracalnie.
Rozwód to ostateczność?
Statystyki są nieubłagane. Obecnie rozwodem kończy się około 19% małżeństw. Czy zawsze to ostateczność? A może dziś już coraz łatwiej nam zrezygnować ze związku? Albo po prostu rzadziej godzimy się na rozczarowania i relacje, które nas już nie satysfakcjonują? Ciężko dobitnie stwierdzić, bo ze statystyk wynika, że najczęstszym oficjalnym powodem jest „niezgodność charakteru”, a zaraz po niej – niewierność.
Faktem jest, że gdy pojawiają się dzieci – jest trudniej się rozstać. Wiele par walczy dłużej i dłużej próbuje ratować związek właśnie ze względu na nie. Z drugiej strony, czasem rozwód to racjonalne wyjście i pozostawanie razem tylko dla dzieci zrobi na dłuższą metę więcej szkody niż pożytku.