Bajki. Od jakiego wieku zacząć je puszczać dziecku?

Jedni rodzice twierdzą, że telewizja to zło, inni, że oglądanie bajek to wspaniałe, kreatywne zajęcie. Gdzie jest racja?

minionki


Podziel się na


Animowane bajki pamiętamy zapewne już z wczesnego dzieciństwa. To, z jaką niecierpliwością czekaliśmy na wieczorną dobranockę, jak z zapartym tchem śledziliśmy losy Króla Lwa i innych bohaterów Disneya. Dlatego kategoryczne zabranianie dziecku dostępu do „szklanego ekranu” jest trochę – mówiąc dosadnie – egoistyczne. Oczywiście wszystko z umiarem i rozsądkiem, bo nie ma bardziej przykrego widoku niż dziecko „przyklejone” do telewizora praktycznie 24 godziny na dobę. Takie, któremu animowane historie przysłaniają realne życie, a bohaterowie z bajek zastępują prawdziwych przyjaciół. Ale mądra, krótka (!), łatwa w odbiorze, dobrze dobrana do wieku bajka – od czasu do czasu – nie tylko dziecku nie zaszkodzi, ale może wręcz wpłynąć korzystnie na jego rozwój.

Od kiedy dziecko jest gotowe na bajki?

Inną kwestią jest ta, że nie każde dziecko jest na bajkę gotowe. Zapewne i niemowlę będzie śledziło zmieniające się obrazki na ekranie bez mrugnięcia okiem, ale w jego przypadku wpływ bajki na ogólny rozwój raczej nie będzie korzystny. To prawda, że obecnie już maluch w wieku „żłobkowym” ze smartfonem czy tabletem w ręku, przesuwający obrazki zamaszystym ruchem nikogo nie dziwi, a argument rodzica: „tylko ogląda bajkę” wydaje się być mocnym usprawiedliwieniem. Nie jest. Dziecko w wieku do 3. roku życia nie powinno w ogóle oglądać telewizji ani korzystać z żadnych urządzeń emitujących tzw. światło niebieskie (czyli poza telewizorem, wspomniane już wyżej smartfon, tablet czy laptop). Dlaczego?

Pomijając szkodliwy wpływ telewizji na rozwijający się zmysł wzroku, chodzi przede wszystkim o nadmiar bodźców, na które organizm dziecka nie jest jeszcze gotowy.

Lekceważenie tej zasady może skutkować problemami ze sen, opóźnionym rozwojem mowy, rozdrażnieniem, nadpobudliwością, problemami z koncentracją, a nawet agresją (a to dopiero wierzchołek góry lodowej). Do prawidłowego rozwoju mały człowiek potrzebuje środowiska, które będzie angażować wszystkie jego zmysły – nie tylko wzrok i słuch. A o pozostałych – niestety – telewizja zapomina. Zauważmy także, że dziecko poniżej 3. roku życia w rzeczywistości nie wie, co dzieje się na ekranie. To, że z uwagą obserwuje przygody przedstawianych bohaterów to efekt zmieniających się obrazków, angażujących dźwięków, gry świateł i kolorów, nie zaś fascynującej historii, jaka toczy się na ekranie. Dziecko nie jest w stanie odróżnić fikcji prezentowanej w telewizji od rzeczywistości.

minionki

Oglądajcie razem!

Niestety, rodzice często traktują bajkę jako „zapewniacz” tzw. świętego spokoju. Wystarczą dwa kliknięcia pilotem i mamy malucha z głowy na dobrą godzinę. No właśnie, najpierw rozprawmy się tą godziną. Mimo, że niektórzy powiedzą zapewne: „co to jest godzina dziennie”, zapewniamy – to prawie o godzinę za dużo. Specjaliści twierdzą, że maksymalny czas, jaki dziecko w wieku przedszkolnym może spędzać przed szklanym ekranem, to 20 minut dziennie. I nie chodzi o bezkrytyczne oglądanie wszystkiego, co akurat „leci”. Bajka powinna być dobrze dobrana do wieku malca, lekka w odbiorze, spokojna, niezbyt hałaśliwa, wolna od przemocy – powinni się w niej pojawiać budzący sympatię i przyjemne wrażenia wizualne bohaterowie.

I kolejna zasada, która zapewne przewróci do góry nogami świat wielu „wygodnych” rodziców – bajkę dziecko powinno zawsze oglądać w towarzystwie dorosłego.

W czasie wspólnego oglądania rodzic powinien obserwować dziecko i kontrolować jego emocje, a w razie potrzeby tłumaczyć, co się dzieje na ekranie i dlaczego. Po zakończonej bajce warto z dzieckiem porozmawiać, poznać jego wrażenia, opinie, pomóc wysnuć odpowiednie wnioski z obejrzanej historii.

Bajka to nie nagroda!

Telewizji nie warto też używać jako argumentu w kontekście kary/nagrody. Nie zjadłeś obiadu? Nie będzie bajki. Albo: pięknie posprzątałaś, w nagrodę włączymy bajeczkę. Takie podejście sprawi, że dziecko automatycznie zacznie traktować rozrywkę przed TV jako najlepszy z możliwych sposobów spędzania czasu i zawsze będzie mu się wydawać, że ma jej za mało. Bądźmy konsekwentni – oglądamy pół godziny dziennie i rzeczywiście nie łamiemy tej reguły. Nawet, kiedy dziecko „zasłuży”. Od początku tłumaczmy malcowi, dlaczego nie należy spędzać przed ekranem więcej czasu – to niezdrowe i źle wpływa na małe oczka. Na początku może i dziecko nie zrozumie, ale powtarzanie podobnego argumentu z czasem utrwali się w jego świadomości, stanie się dla niego czymś naturalnym i oczywistym.

No i jeszcze jedna zasada, o jaką warto zadbać. Skoro to takie niezdrowe, lepiej żeby rodzice w obecności dziecka też ograniczali korzystanie z telewizji. Oczywiście nie chodzi o to, żeby zabronić zmęczonej mamie obejrzenia ulubionego serialu, a tacie meczu ukochanej drużyny, ale nie ma sensu włączanie telewizji „dla towarzystwa”. A, niech leci, może będzie coś ciekawego – takie podejście sprawia, że spędzając czas razem w zasadzie spędzamy go osobno – jedno przerzuca kanały, drugie nie ma z kim porozmawiać, więc też mimowolnie zerka na ekran, a w efekcie dziecko, które miało rysować, przysłuchuje się historii romansu serialowych bohaterów. Czy naprawdę nie lepiej wspólnie pobawić się w kalambury…?