Już się potrafię uśmiechać…, czyli historia dwóch zeszytów

Długo przygotowywałam się do tej rozmowy. Walczyłam sama ze sobą. Miałam wiele wątpliwości, obaw i pytań.

Gdy pojawia się dziecko


Podziel się na


Nie wiedziałam, czy powinnam, czy oni rzeczywiście chcą o tym rozmawiać, czy warto do tego wracać i burzyć spokój. Wiedziałam tylko, że ich opowieść może pomóc innym rodzicom. Pomóc zrozumieć, uchwycić sens, spojrzeć z nieco innej strony. Kiedy tylko przekroczyłam próg ich domu, uwierzyłam, że powinnam. I że oni chyba tego potrzebują. Dlatego opowiem tą historię – historię dwóch zeszytów…

Drzwi otwiera mi Tomek. Magda krząta się w kuchni – Zrobić ci herbaty? – pyta i od razu dodaje – Staś jest na spacerze z babcią.

Siadamy przy dużym kuchennym stole. Leżą na nim dwa zeszyty. Jeden skórzany, brązowy. Drugi zielony – jak nadzieja. Magda się nieco denerwuje. Tomek przechodzi do rzeczy – pytaj – mówi – przecież znamy się tyle lat. Poza tym – tutaj jest wszystko – przesuwa zeszyty w moją stronę.

***

17 marca 2007r. – Magda

Staś już jest z nami w domu. Zdrowy i piękny. Cały tata. Te same oczy i uśmiech…

21 marca 2007r. – Tomek

Magda ma mało pokarmu. Strasznie się denerwuje. Płacze. A Staszek chciałby jeść i jeść. Moglibyśmy zacząć go dokarmiać, ale Magda nie chce. Mówi, że pokarm matki jest najważniejszy. Że Staszek będzie potem chorował. Prawdziwa huśtawka nastrojów – podobno młode matki tak mają…

***

Już przed narodzinami Stasia postanowiliśmy, że będziemy prowadzić pamiętnik. Każdy swój. Każdy z własnej perspektywy. Każdy inaczej – wyjaśnia Magda.

Może to takie nasze dziennikarskie zboczenie – śmieje się Tomek. – Pomyśleliśmy, że Staszek dostanie te zapiski kiedyś w prezencie. Chociażby na osiemnaste urodziny – dodaje.

***

2 kwietnia 2007r. – Magda

Nie daję rady. Staś ciągle płacze. Nie potrafię się nim zajmować. Może to kara za to, że nigdy nie chciałam mieć dzieci…

7 kwietnia 2007r. – Tomek

Martwię się o Magdę. Ciągle jest przygnębiona. Twierdzi, że nie radzi sobie ze Staszkiem. Poprosiłem mamę o pomoc i to chyba był błąd. Po jej wyjściu Magda zrobiła mi wielką awanturę – że w nią w nie wierzę, że myślę, że jest złą matką, że jej nie ufam. A przecież moja mama aż rwie się do pomocy. Tak byłoby łatwiej – wszystkim.

***

Na początku chyba oboje nie zdawaliśmy sobie sprawy z tego, że złe samopoczucie Magdy może być czymś poważnym – wyjaśnia Tomek. – Myśleliśmy, że to dotyka wszystkich niedoświadczonych rodziców, że z czasem minie. Czułem się całkowicie bezradny, kiedy stan Magdy się pogarszał. Naprawdę – nie wiedziałem, co robić.

A ja przecież widziałam jak się miota. Że wraca wcześniej do domu, że zawala pracę. Że wychodząc z domu boi się o nas… – Magdzie łamie się głos.

***

15 kwietnia 2007r. – Magda

Nie chcę już słuchać jego płaczu. Położyłam go w łóżeczku – niech ryczy jak chce. Nie mam do niego siły!

20 kwietnia 2007r. – Tomek

Magda wezwała dziś karetkę do Staszka. Mówiła, że się dusił, że był siny. Lekarze mówią, że wszystko było ok. Nie wiem, co robić. Z Magdą jest coraz gorzej.

Pierwsze chwile z dzieckiem

***

Depresja poporodowa – od czasu do czasu kołatało mi to określenie po głowie. Ale depresja poporodowa i moja Magda? Taka silna kobieta? Sam przed sobą bałem się przyznać, że jest to możliwe – mówi Tomek.

Przed ciążą czytałam całe tomy poradników dla przyszłych rodziców. W każdym z nich był poruszany temat baby blues i depresji poporodowej. Nigdy nie przeszło mi przez myśl, że dla mnie będzie to znaczyć coś więcej niż kolejny rozdział w książce dla rodziców. Że to będzie niezmiernie ważny rozdział – w życiu…

***

25 kwietnia 2007r. – Tomek

Byliśmy z Magdą u psychiatry. To depresja poporodowa. Będzie brała psychotropy. Musi przestać karmić piersią. Codziennie będzie przychodzić moja mama. Bo Magda ma takie chwile, że w ogóle Staszkiem się nie zajmuje.

27 kwietnia 2007r. – Magda

Dziś przez chwilę pomyślałam, co by było, gdyby Staś umarł…

***

Już jest dobrze. – mówi Magda. – Ciągle jestem pod opieką terapeuty. Nie biorę już leków. Mama zagląda coraz rzadziej. Wychodzimy na prostą. Już potrafię się uśmiechać.

To była też próba dla naszego związku. Próba dla całej naszej rodziny. Nigdy nie przypuszczaliśmy, że właśnie nam się przydarzy coś takiego, ale teraz jesteśmy silniejsi. I chyba jesteśmy lepszym małżeństwem – mówi z przekonaniem Tomek.

***

2 maja 2007r. – Tomek

Magda płakała całą noc. Staś też płakał. Nie dałem rady pójść dziś do pracy. Zostałem z nimi w domu.

24 sierpnia 2007r. – Magda

Jesteśmy w Kazimierzu. W tym samym hotelu, w którym Tomek mi się oświadczył. Staś został z babcią. Martwię się, czy sobie radzą, ale Tomek nie pozwala mi zadzwonić… To ma być nasz czas – mówi.

***

Wiele osób do dziś nie wie o mojej depresji – tłumaczy Magda. – Tylko najlepsi przyjaciele wytrzymali brak kontaktu, moją niechęć do spotkań i rozmów. Ciągle ciężko mi o tym mówić. W naszym społeczeństwie to jeszcze temat tabu. Postanowiłam, że jak już wrócę do pracy, to pierwszy materiał, jaki zrobię, to będzie artykuł o depresji poporodowej. Opiszę historię dziewczyn, które też cierpią na depresję. Może dodam coś ze swojej historii…

Napiszemy to razem – mówi Tomek i mocno trzyma Magdę za rękę.

A co z pamiętnikami? – pytam. – Nie myśleliście na przykład o ich wydaniu? To mogłoby być pomocne dla innych rodziców.

Nie – Magda stanowczo kręci głową. – Ze względu na Stasia. Nie chcę, żeby się kiedykolwiek dowiedział, że miałam takie problemy. Dla niego mogłoby to być zbyt bolesne. Teraz muszę jakoś nadrobić ten stracony czas. Nawet nie wiem, czy da się… – Magda zamyśla się. Chwilę zadumy przerywa dzwonek do drzwi. Magda biegnie otworzyć – Mama, mama! – woła Staś i rzuca się jej na szyję.

A Staś to cała mama. Te same wielkie niebieskie oczy. I uśmiech taki, jak Magda. Bo Magda już się uśmiecha…

***

Brązowy i zielony pamiętnik zostały na kuchennym stole. Nie wiem, co zrobią z nimi Magda i Tomek. Nie wiem, czy kiedyś pozwolą przeczytać je Stasiowi. A może brązowy i zielony pamiętnik czekają na ciąg dalszy – szczęśliwy, pogodny i po prostu dobry ciąg dalszy. Może niedługo dopisze go sam Staś…

***

Na baby blues cierpi nawet ok. 85% kobiet. Pojawia się w 3., 4. dobie po porodzie i po kilkunastu dniach mija.
Depresja poporodowa dotyka ok. 20% kobiet. Pojawia się w ciągu 6 miesięcy od porodu… Zaburzenia snu, brak apetytu lub nadmierny apetyt, bardzo obniżony nastrój, bardzo silne lęki o dziecko i jego zdrowie, myśli samobójcze to najczęstsze objawy. Depresji nie można bagatelizować, należy ją leczyć.

Pamiętaj!

To, że kobieta jest w depresji nie oznacza, że nie chce lub nie kocha swojego dziecka. Może jednak tak właśnie czuć, bo smutek jest jak szklany klosz, który oddziela od innych i nie pozwala odczuwać radości relacji z innymi (Fundacja „Rodzić po ludzku”).