Czy na obiad zawsze muszą być dwa dania, a mrożonki i gotowce przy dziecku to grzech? Idealny obiad da się zrobić – to prawda. Ale często kosztem innych – mniej i bardziej ważnych rzeczy i osób.
Odgrzewane kotlety albo gulasz z zamrażarki mogły się sprawdzić w poprzedniej epoce – tej przed dziećmi… Kiedy na pokładzie kilkulatek – obiad to kulminacyjny punkt każdego dnia. Rozsądnie zaplanowany, starannie przygotowany i podany – po królewsku!
Zdrowy, lekkostrawny, superodżywczy. A do tego rzecz jasna – kolorowy i pięknie podany. No i oczywiście – każdego dnia inny. Odgrzewane kotlety albo gulasz z zamrażarki mogły się sprawdzić w poprzedniej epoce – tej przed dziećmi. Kiedy na pokładzie kilkulatek – a tym bardziej w kilku sztukach – obiad to najważniejszy, kulminacyjny rzec można, punt każdego dnia.
Bo to właśnie obiad jest podstawą dobrych nawyków i późniejszych wyborów żywieniowych dziecka. Trzeba go rozsądnie zaplanować, przygotować, no i rzecz jasna – podać po królewsku. Bo na Instagrama głupio przecież wrzucić tłuczone ziemniaki i mielone. Nawet w towarzystwie iście rubinowych buraczków…
Obiad jak z obrazka
Bo nie ukrywajmy – inspirujemy się cudzym życiem. Podglądamy, wzdychamy, a następnie próbujemy nieudolnie naśladować. Nie zawsze z chęci – często z niewytłumaczalnego, wewnętrznego przymusu. – O Boże, co ona dziś znowu gotuje? – łapiesz się za głowę, drżącymi dłońmi skrolując Instagrama. Krem buraczany z gruszką, pomidorowe pęczotto z cukinią, a na deser – brownie z kaszy manny z płatkami migdałów…
Zerkasz na swój kuchenny blat i wręcz czujesz, jak czerwieniejesz ze wstydu. U was miały być dzisiaj lane kluski na wczorajszym rosole i kotlecik schabowy z ziemniaczkami i marchewką. Taki pewniak… młody zawsze zjada. Ten dzień zapowiadał się tak pięknie… Ale nie! Ona może – to i ja mogę! Spacer poczeka. Dziecko też.
O Boże, co ona dziś znowu gotuje? – łapiesz się za głowę, drżącymi dłońmi skrolując Instagrama.
Dorsz zapiekany z trawą cytrynową na sałatce z botwiny
Jak one to robią? Kiedy? Kiedy planują, co ugotować tak, żeby żaden domownik nie marudził? Kiedy liczą kalorie, balansują wartości odżywcze, biegają po sklepach w poszukiwaniu potrzebnych składników? I wreszcie – kiedy gotują? Co wtedy dzieje się z dzieckiem? Bawi się samo? (o niebiosa, też tak chcę!) Mają nianię? (ile to kosztuje?) A może nie śpią i gotują w nocy? (za to podziękuję, choć u nas ze spaniem w nocy też bywa różnie).
A teraz najważniejsze – jak? Jak to robią, żeby najmłodszy członek rodziny zjadł nie tylko same kluski/ryż/makaron, pomijając ostentacyjnie wartościową wkładkę białkowo-warzywną? Jak to robią z dzieckiem uczepionym u nogi albo – co gorsza – oferującym swoją nieocenioną, niezwykle przyspieszającą cały proces, pomoc przy gotowaniu?
Czy tylko ja jestem taka nieudolna? Czy tylko ja zaczynam myśleć o obiedzie przed 10-tą rano zamiast o 22-ej – dwa dni wcześniej? Czy tylko ja nie zawsze mam pod ręką garść świeżej rukoli? Czy tylko ja kupuję w osiedlowym warzywniaku, w którym na nie zawsze jest awokado, botwina i trawa cytrynowa? Czy obiad naprawdę musi być najbardziej stresującym elementem macierzyństwa..?
Czy tylko ja jestem taka nieudolna? Czy tylko ja zaczynam myśleć o obiedzie przed 10-tą rano zamiast o 22-ej – dwa dni wcześniej?
Zupa, drugie i deser? Chyba w restauracji!
Dla jednych gotowanie to pasja, dla innych – proza (a czasami zmora) życia codziennego. Zazdrościmy tym pierwszym z całego serca, ale czy na pewno musimy naśladować? Może zamiast spędzania całego przedpołudnia w kuchni wolimy spędzić go z dzieckiem na spacerze, śledząc ślimaczki i goniąc motyle?
A może uwielbiamy kreatywne zabawy – rysujemy, wycinamy, kleimy. Co z tego, że nie pierogi? Czy na obiad codziennie musi być coś nowego? Czy zawsze musi być zupa i drugie danie? Czy naprawdę gotowe pierożki z dobrym składem to grzech, tylko dlatego, że pozlepiał je ktoś inny..?
Pewnie, że trzeba dostarczać dziecku witamin, minerałów i podsuwać nowe smaki. Ale czy świat naprawdę będzie piękniejszy, jeśli podamy mu brokułowo-łososiowy quiche, zamiast ziemniaczków z łososiem i różyczkami brokuła? Świat naszego dziecka raczej nie, nasza instasiatka – być może. Coraz bardziej dążymy do minimalizmu – w modzie, wystroju domu, dziecięcych zabawkach. Dlaczego w kuchni tak często komplikujemy sobie życie..?
Idealny obiad da się zrobić – to prawda. Ale często kosztem innych – mniej i bardziej ważnych rzeczy i osób. Przeliczmy sobie po prostu, co w dłuższej perspektywie bardziej się opłaca!
Dowiedz się także: