Generalizowanie, że każda przyszła mama widzi swoją przyszłą rolę w różowych barwach jest nietrafione. Przecież zawsze, mniej lub bardziej, zdaje sobie sprawę z ogromu czekających ją obowiązków i odpowiedzialności.
Macierzyństwo może być piękne i pełne niezwykłych chwil radości, miłości i spełnienia. Dla wielu kobiet macierzyństwo jest jednym z najbardziej satysfakcjonujących i wzbogacających doświadczeń życiowych. Zdarza się jednak, że rola mamy – rozczarowuje…
Świeżo upieczeni rodzice
Okres połogu jest trudnym czasem z punktu widzenia fizjologii świeżo upieczonej mamy, jednak są to sprawy naturalne i ustępujące, a przede wszystkim nieprzeszkadzające mocno w opiece nad niemowlęciem. A ta, choć pracochłonna, początkowo nie wydaje się ponad siły. Rodzice starają się dzielić między siebie obowiązki i choć często niewyspani i zmęczeni, wciąż są podekscytowani pojawieniem się w ich życiu maleństwa. Często też dzieci dają rodzicom „w darze” swoją sympatię do spania – dziecko przesypiające większość doby to dla zapracowanych opiekunów wytchnienie. Do tego odwiedziny rodziny i przyjaciół, którzy przychodzą zobaczyć dziecko i pogratulować rodzicom, są miłą odskoczną od poporodowego zawirowania.
Kiedy wraz z niemowlęciem rośnie przygnębienie…
Jednym z czynników wzmagającym rozczarowanie macierzyństwem są społeczne oczekiwania wobec matki, która powinna być zadowolona, radosna i spełniona. Jednak dziecko rośnie, a wraz z nim rosną problemy, zmęczenie i – często – przygnębienie i rozczarowanie. Ponieważ zazwyczaj to właśnie kobiety zostają z dzieckiem przez pierwsze miesiące (czasem lata) życia, większość obowiązków spada na nie. A maluch już coraz mniej śpi, a więcej rozrabia, co wymaga od mamy nieustannego pilnowania. Mając cały czas dziecko na oku, trudno przecież ugotować obiad, posprzątać dom czy chociaż chwilę odpocząć lub o siebie zadbać. Nie pomagają też społeczne oczekiwania, zakładające, że każda kobieta po narodzinach dziecka czuje się spełniona i szczęśliwa. Te wszystkie (i wiele innych) czynniki sprzyjają złemu nastrojowi.
Baby blues i depresja poporodowa
Czasem przemęczenie i chandra mogą być zwiastunem większego problemu. Wiele, bo aż 50-80%, młodych mam dotyka syndrom baby blues – rozpoczynający się ok. 3. doby życia dziecka stan, w którym kumulują się porodowy wysiłek, pierwsze „nadgodziny” spędzone z dzieckiem, spadek adrenaliny i hormonów ciążowych, czego konsekwencją jest gorszy nastrój, uczucie przeciążenia i niepokój. Dużo poważniejsza w objawach i skutkach jest depresja poporodowa – utrzymuje się nawet miesiąc po porodzie i charakteryzuje się nie tylko obniżonym nastrojem, ale także myślami związanymi z przemocą wobec dziecka, poczuciem winy, napadami paniki czy bezsennością. Te zaburzenia wpływają nie tylko na relację matki z dzieckiem, ale także z partnerem i najbliższymi. Jest w pełni wyleczalna dzięki przyjmowaniu leków, podobnych do tych, które przyjmuje się w przypadku tradycyjnej depresji.
Walka z rozczarowaniem
Jak zwalczyć rodzące się i dojrzewające w nas rozczarowanie? W bardzo prosty sposób – nie walczyć z nim. To normalne, że gdy rzeczywistość różni się od naszych oczekiwań wobec niej, jesteśmy rozgoryczeni, ale to nie powód, by się załamywać. Wszystko to, co jest teraz na głowie młodej mamy przeżyły miliony kobiet – dlaczego miałoby się więc nie udać? A uśmiech dziecka i jego postępy potrafią wynagrodzić każdy wysiłek i walkę, także tę stoczoną z własnym „ja”.
Pamiętaj, że każda kobieta może doświadczać macierzyństwa inaczej, i to, co jest trudne dla jednej osoby, może być zupełnie inaczej odczuwane przez inną. Ważne jest szukanie wsparcia, rozmowa o swoich uczuciach i potrzebach oraz korzystanie z dostępnych zasobów i usług wsparcia, jeśli to konieczne.