Witaj w domu maluchu – o pierwszych dniach z dzieckiem

Po dziewięciu miesiącach ciąży i niedawnym porodzie czas wrócić z dzieckiem do domu. Jak wspominają to mamy i ojcowie?

Noworodek w domu


Podziel się na


Twoja ogromna radość z posiadania potomka zaczyna jednak mieszać się z obawami: jak sobie poradzę, czy dam radę, czy będę dobrą mamą? Twoje lęki są czymś naturalnym, w końcu jest to dla ciebie zupełnie nowa sytuacja. O tym, jak wyglądały pierwsze dni z dziećmi w domu opowiedzą trzy mamy: Monika, Magda i Nina oraz jeden tata – Mariusz.

Magda

Magda ma dwadzieścia osiem lat, jest architektem. Razem z mężem Tomkiem doczekali się swojego pierwszego dziecka – Julki, która dziś ma 10 miesięcy.

KJ: Jak się czułaś, wracając z dzieckiem do domu?
M: Czułam się wspaniale, kiedy wychodziłam ze szpitala, cały czas czułam się dumna i szczęśliwa, cieszyłam się także, że w końcu nas wypuścili – w szpitalu byłam aż 7 dni po porodzie! Ze względu na wykryte zagrożenie bakteryjne u Julki. Myślałam, że jak wrócimy do domu, to będzie dalej tak cudownie jak było w szpitalu, że dziecko będzie spało i jadło, a ja z Tomkiem, będziemy na nie patrzyć i się nim rozkoszować…

KJ: Rzeczywistość nie była tak bajeczna?
M: Szybko okazało się, że dziecko poza tym, że śpi i je, potrafi jeszcze strasznie płakać i że nie wystarczy zmienić pieluszkę, nakarmić czy przytulić, aby się uspokoiło. Zaczęłam się bać, że coś ze mną jest nie tak, skoro nie wiem, jak sobie poradzić z płaczącym dzieckiem, jak mu pomóc. Bałam się, że jemu jest źle, a ja sobie nie daję rady.

KJ: Co przysporzyło ci najwięcej obaw?
M: W dzień było w porządku, ale było kilka takich nocy, że nie wiedziałam, co jest grane, czy za zimno, czy za ciepło, czy głodna. Mała budziła się co chwila, a ja zamiast z czułością wziąć ją na ręce miałam czasem ochotę wyłączyć ten dźwięk, tylko nie znajdowałam guzika. Niewyspanie było najgorsze.

pierwsze chwile z dzieckiem

KJ: W opiece pomagał ci mąż.
M: Na szczęście pomagał mi Tomek – był z nami przez 2 tygodnie i wstawaliśmy do dziecka na zmianę. Ja karmiłam, on przewijał, dzieliliśmy się obowiązkami. Chodził też na spacery z psem i pomagał mi w obowiązkach domowych – to było niezastąpione. Kąpaliśmy razem, a potem na zmianę – raz on, raz ja. Czasami nawet w ciągu dnia – ja kładłam się spać, a on zajmował się małą non stop. np. przez godzinę. Chodził też na zakupy, bez niego nie dałabym rady.

KJ: Jak Tomek czuł się, spędzając pierwsze dni z dzieckiem?
M: Był Julką zafascynowany, trochę się bał, jak brał ją na ręce, ale szybko się przełamał. Lepiej niż ja znosił wstawanie w nocy i miał dużo cierpliwości, ale też momentami czuł się bezradny.

Nina

Nina jest szczęśliwą, lecz zmęczoną mamą trzy miesięcznej Zuzi. Na razie opiekuje się dzieckiem i nie myśli o powrocie do pracy. Opowiada o powrocie ze szpitala i pierwszych dniach w domu:

– Wracając do domu z Małą, bałam się wybojów. Serio – byłam 3 dni po cesarce i każdy wstrząs bolał. Mój mąż był podekscytowany zabraniem rodziny do domu. Byliśmy dzielni i małą przypięliśmy z tyłu, a sami usiedliśmy z przodu A ona była zupełnie cicho, więc przy pierwszym możliwym parkingu zatrzymaliśmy się i sprawdzaliśmy, czy nic jej nie jest. W domu poczułam się bosko. Pamiętam, że weszłam, rozejrzałam się i westchnęłam – „nareszcie”. Pierwsze dni były trudne, bo mnie wszystko bolało i niewiele mogłam robić. Mąż zajmował się małą od samego początku – przewijał, ubierał, nosił, przytulał, kąpał. Przejął też obowiązki domowe, a ja dochodziłam do siebie. Nie bałam się niczego. Przed porodem tak, ale jak już się mała pojawiła, wiedziałam, że damy radę. Było mi tylko przykro, że nie mogę wstać i się nią zająć tak jakbym chciała. To był jedyny baby blues. Pierwsze noce przeleżeliśmy we dwójkę i przegadaliśmy. Generalnie to był wspaniały czas – magiczny, ale nie umiem tego opisać. Kto przeżył, zrozumie.

Monika i Mariusz

Grześ jest ich pierwszym wspólnym dzieckiem, niedługo skończy roczek. Monika jest jednak po raz drugi mamą, ma jeszcze dziewięcioletnią córkę. Powrót do domu przeżyła inaczej niż pozostałe panie, bo już wiedziała, jak to będzie wyglądać.

Monika: To moje drugie dziecko, więc wiedziałam, czego się spodziewać. Przy pierwszym czułam falę strachu: czy dam radę je wychować, jak sobie poradzę. Teraz umiałam już kąpać i karmić. Wiedziałam więc, że sobie poradzę. Mogłam skupić się na czerpaniu radości z powtórnego macierzyństwa.

Mariusz: Po powrocie do domu byłem przede wszystkim dumny. Bardzo długo czekałem na syna. Miałem pewne obawy, ale nie były one silne. Czułem, że sobie poradzimy. A do tego Grześ urodził się tuż przed świętami, więc jest najlepszym prezentem od Mikołaja, jaki mogłem dostać.